środa, 21 listopada 2012

Dramy

Hasło przewodnie: "Dramy ryją beret"
Mogła bym się w tym momencie zaśmiać, ale to zbyt poważna sprawa.
Chciałam zrobić osobne recenzje każdej z trzech dram, które obejrzałam w ostatnim czasie, ale po co skoro recenzji tych dram jest wiele?
Opiszę za to moje własne luźne przemyślenia na ich temat.


Nie wiem czy właściwym jest oceniać dramę, o której piszę, w kategoriach filmowych, technicznych, fabułowych etc.
Czy dramy/filmy nakręcone na podstawie prawdziwej historii powinno się w ten sposób poddawać ocenie?
Nie wiem.
Tytuł tej dramy to Ichi ritoru no namida. Kto oglądał ten doskonale wie co ta drama robi z człowiekiem.


Nie inaczej było ze mną.
Jeśli potrzebujecie się wypłakać, a brak wam łez, ta drama pomoże.
Nie będę rozpisywać poszczególnych części fabuły bo spilerowanie nie ma sensu.
Streszczę ją więc w jednym zdaniu: Ichi ritoru no namida to zmagania nieuleczalnie chorej i zakochanej piętnastolatki z postępującą ataksją rdzeniowo - móżdżkową.
Nie można koło tego tytułu przejść obojętnie.
Nie dosłownie cytując z pamięci komentarz z filmwebu: Nie należy oglądać całości na raz bo można się odwodnić. Zabrzmiało to żartobliwie, ale w zasadzie, najbardziej wrażliwe osoby do takiego stanu mogą się doprowadzić.

***

Hiro baka yaro!!!
Tak, tak. Koizora.


Mimo wszystko uważam Hiro za głupka, bo Mikę zostawił pierwszy i drugi raz. (kto oglądał chyba wie o co chodzi z drugim razem?)
To oczywiście wina autora dramy, ale wiecie jak to jest....
Na początku ta drama wydawała mi się niesamowicie przerysowana, taka zrobiona po to by grać na ludzkich uczuciach, z premedytacją.
Jednak w miarę gdy mijały kolejne odcinki, wzruszyła moje serce do głębi.
Po kilku dniach od obejrzenia ostatniego odcinka nadal uważam Hiroto za idiotę.
Jak można będąc nieuleczalnie chorym powiedzieć osobie, którą się kocha, że się z nią zrywa, by jej nie ranić?
To jest tak niedorzeczne jak śnieg w czerwcu (nie w maju bo rok temu w maju sypało niesamowicie) .
Wiecie, że na końcu miałam nadzieję, że Mika zrobi to co zamierzała... Całość wypadła by wtedy mniej smutnie, gdy oboje byli by niebem.

***

Miłość jest ślepa, co sprawia, że wchodzimy dwa razy do tej samej rzeki.
Taka mała refleksja po 5 odcinkach "Last friends".


Ta drama najbrdziej odpowiada hasłu przewodniemu.
Chyba lesbijka; gej, który chyba gejem nie jest; mąż, który boi się swojej żony; samotna kobieta i wreszcie damski bokser - zazdrośnik i jego dziewczyna.
Ten damski bokser... ja bym go chyba zabiła na miejscu, ale z drugiej strony niesamowicie mnie pociąga... Trochę jest to wina odtwórcy roli, który jest przystojniakiem jakich mało. Ale ja jednak mimo wszystko jak większość kobiet lubię drani.
I chyba rozumiem "jego dziewczynę", która mimo ran wiecznie do boksera wraca.
Bo miłość jest ślepa....


Wszystkie te dramy przypadły mi do gustu,  straciłam przy nich wiele łez i nerwów, ale uważam, że było warto.

Oglądaliście? Co sądzicie?

***

Piosenka na dziś:


5 komentarzy:

  1. Chyba nie przepadam za aż tak łzawymi dramami, choroba w tle filmu bardzo mnie dołuje, ale może się skuszę :) Też jestem wyjadaczką dram, a przynajmniej chciałabym mieć czas, żeby wszystkie obejrzeć :) Moje ulubione to Hana Yori Dango, Mars i Nana. Muszę troszeczkę nadrobić dramowe zaległości, z tego co wiem, to niedawno zekranizowali Kimi Ni Todoke ^^ Powiem Ci, że z tych, które zaprezentowałaś, chyba obejrzę Last Friends. Zaciekawiłaś mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kimi ni todoke owszem jest, ale obawiam się, że będzie gorsze niż anime, dlatego jeszcze nie obejrzałam.

      Usuń
  2. Ja jestem nałogową zajadaczką dram (aktualnie bardziej koreańskich), choć ostatnio mam spory odwyk ... Przy godzinnej drzemce synka ciężko jest cokolwiek obejrzeć, więc aktualnie jestem mocno w plecy a mój dysk pęka w szwach i piszczy o choć odrobinę przestrzeni bez dramowej ^^'
    Oglądałam wszystkie trzy dramy i przy wszystkich płakałam jak bóbr, choć przy pierwszej było to istne morze łez i do dzisiaj słysząc z niej muzykę łzy od razu mi lecą (ale special nie był już tak dobry)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Mogłabyś ustawić opcję wyłączania/mutowania tej muzyki po prawej, bo za każdym razem jak wchodzę na Twojego bloga zapominam, że to tam jest i muszę uważać, żeby przypadkiem nie zbudzić synka >_<

      Usuń
    2. Ojej przepraszam. Muszę wyłączyć opcję automatycznego odtwarzania ^^

      Usuń